Kolega podesłał mi narzędzie, które z wykorzystaniem wyników 30.000 testów eye trackingowych i algorytmów uczenia maszynowego, weryfikuje sposób postrzegania naszych kreacji lub designu.
Narzędzie nazywa się Attention Insight i zyskało spore zainteresowanie na Product Hunt. Według autorów osiąga nawet 94% zbieżność z realnymi wynikami tej metody.
Przy czym pamiętajcie, że eye tracking, mimo że diabelsko efektowny, w biznesie i User Experience jest poboczną metodą. Jest to wbrew pozorom metoda ilościowa, do tego bliższa światu nauki i wiedzy o percepcji niż zarabianiu pieniędzy.
Główne minusy:
- Liczba respondentów – eye tracking to podejście bardziej ilościowe niż jakościowe, wymaga więc relatywnie dużej grupy uczestników
- Kosztowne – zarówno czas do przeprowadzenia badania, koszty rekrutacji i wyposażenia są wysokie
- Ograniczony zakres badania – poznajemy precyzyjnie wąski element rzeczywistości. Nie poznamy najważniejszych dla UX Designera motywacji i powodów zachowań
- Stosunek insightów do kosztów. Skoro musimy zapłacić dużo, a dowiadujemy się relatywnie niewiele, w biznesie trudno o realne zastosowanie.
Pokazując narzędzie zespołowi wszyscy mieli te same obawy, co do rzetelności wyników i realnej przydatności. Eye tracking w biznesie przyda się w specyficznych sytuacjach (jedna z nich poniżej). Wyniki badań i wiedzę o ludzkiej percepcji można pozyskać z opracowań naukowych. Co więc zamiast eye trackingu? W wielu przypadkach testy użyteczności.
Poniżej przykład zastosowania narzędzia przy analizie percepcji win na półce oraz banneru reklamowego (ten ostatni jak widać, zdał egzamin).
Eye-tracker jako wyposażenie gracza?
Choć można by przypuszczać, że eye-tracker to narzędzie, które jest powiązane stricte z badaniami UX, znalazło ono zastosowanie i w świecie gamingu. Ale co dokładnie daje graczowi korzystanie z niego?
- celowanie do przeciwnika, na którego się patrzy,
- swobodne kierowanie ruchem kamery bez użycia myszy czy pada,
- uaktywnianie elementów interfejsu wzrokiem, jak i chowanie ich w momencie, gdy nie poświęca się im uwagi — dzięki czemu nie przysłaniają rozgrywki,
- prowokowanie interakcji z przeciwnikami, którzy wyczuwają na sobie spojrzenie gracza.
Te udogodnienia sprawiają, że rozgrywka staje się dynamiczniejsza, jak i bardziej naturalna. Użycie eye-trackera pozwala graczowi doświadczyć immersji, a więc jeszcze mocniej zanurzyć się w świecie takich tytułów jak Call of Duty, Dying Lights czy For Honor.
Producentem wspomnianego sprzętu jest szwedzka firma Tobii, będąca pionierem i światowym liderem pośród twórców oprogramowań i narzędzi do śledzenia wzroku, jak i przetwarzania uwagi.
Komentarze
Dodaj komentarz