Strzelając z pistoletu mamy dwa zadania – zgrać przyrządy celownicze na celu i ściągnąć język spustowy w taki sposób, żeby nie naruszyć zgrania przyrządów celowniczych. Pytanie brzmi: jakie właściwości powinien mieć spust, żeby ułatwić drugie zadanie?
Zacznijmy od najbardziej wyczuwalnej cechy spustu, czyli jego oporu. Im większy ów opór, tym większą siłę musimy przyłożyć, żeby oddać strzał. Oczywiście, im lżejszy spust, tym łatwiej go ściągnąć. Na tym mógłbym zakończyć, gdyby nie jedna historia…
Trwają zawody strzelectwa sportowego w konkurencji: pistolet dowolny. Na stanowisku stoi młody zawodnik i przygotowuje się do strzału. Jego broń jest niesamowita! W tej konkurencji nie obowiązuje większość ograniczeń konstrukcyjnych, więc konstruktorzy broni mogą zaszaleć. W tym przypadku naprawdę się postarali! Przygotowali między innymi doskonale czuły spust, ktory zareaguje na najdrobniejsze drgnięcie palca. Niemalże wystarczy pomyśleć o strzale.
Na zawodach poprzeczka jest ustawiona bardzo wysoko, bo wielu zawodników ma wyrafinowane pistolety. Nie można pozwolić sobie na najmniejszy błąd. Nasz bohater stoi spokojnie. Wyrównał oddech i powoli wymierzył do tarczy. Nie musi się spieszyć. Najważniejsze, to zachować spokój. Jak na złość, właśnie w tej chwili czuje swędzenie w nosie. Wie, że musi chwilę zaczekać, bo w tym stanie nie strzeli celnie. Zdejmuje palec ze spustu, aż w końcu następuje kichnięcie… i wystrzał. Spust okazał się na tyle czuły, że broń wystrzeliła w wyniku kichnięcia.
Historia była prawdziwa, a my możemy wyciągnąć z niej ważny wniosek. Spust musi stawiać odpowiedni opór, żebyśmy mieli kontrolę nad oddawaniem strzałów. Zwykle wyróżnia się kilka charakterystycznych wartości.
– W pistoletach do strzelania precyzyjnego opór wynosi zwykle od 1000 do 2000 N. Ten rodzaj strzelectwa ma charakter sportowy i nie odwzorowuje typowych sytuacji użycia broni. Dlatego można pozwolić sobie na delikatny spust.
– W pistoletach bojowych opór wynosi od 2000 do 3000 N. Siła potrzebna do oddania strzału jest wyraźnie większa, co zapobiega przypadkowym strzałom podczas przemieszczania się z bronią w dłoniach. W przypadku sportów strzeleckich odwzorowujących warunki bojowe (strzelectwo dynamiczne) pistolety mają zwykle opór bliższy 2000 N.
– W pistoletach obronnych opór spustu wynosi zwykle od 2500 do 3500 N. Nieco większa siła wymagana od strzelca wynika z faktu, że broń tego typu jest projektowana do sytuacji możliwie największego zaskoczenia, kiedy najtrudniej jest kontrolować precyzyjnie pracę mięśni, również w palcu na spuście.
*Winien jestem małe wyjaśnienie. Często można spotkać się z oporem spustu podawanym w kilogramach. Nie jest to do końca poprawne, ale pozawala lepiej wyobrazić sobie wymaganą siłę. Tak więc 1000 N odpowiada mniej więcej sile, z jaką podnosimy masę 1 kg. Analogicznie: 2000 N to 2 kg itd.
Sam opór nie mówi nam wszystkiego o udczuciach, jakie towarzyszą ściąganiu języka spustowego. W praktyce wyróżnia się 4 fazy pracy spustu.
– Najpierw pokonujemy drogę jałową. Jest to ruch 2-4 mm z ledwo wyczuwalnym oporem. Kładąc palec na spuście, pokonujemy ten minimalny opór, co daje nam jednoznaczny sygnał, że palec leży już we właściwym miejscu. Przy okazji, w niektórych konstrukcjach na drodze jałowej wyłączane jest jedno z zabezpieczeń (blokada języka spustowego), która wykrywa, że palec strzelca faktycznie leży na spuście.
– Ruch roboczy. Mamy tutaj kolejne 2-4 mm z wyraźnie większym oporem. Siła oporu narasta zwykle stopniowo, aż osiągnie maksymalny opór (którego wartość opisywałem przed chwilą). Przełamanie tego oporu jest równoznaczne z oddaniem strzału. Do tego etapu za moment wrócimy, bo projektuje się go w różny sposób.
– Ruch spustu po oddaniu strzału. Krótko mówiąc, chcemy, żeby go nie było. W niektórych konstrukcjach występuje z przyczyn technicznych, ale tylko utrudnia pracę na spuście. Powoduje wrażenie zapadania się palca po strzale, co utrudnia szybki powrót pistoletu na cel.
– Ruch powrotny spustu (tak zwany: reset). To jest droga, o którą język spustowy musi się cofnąć, żeby możliwe było jego ponowne ściągnięcie i oddanie kolejnego strzału. Żeby ułatwić szybkie strzelanie, ten ruch jest zwykle dość krótki (2-4 mm) i kończy się wyczuwalnym i słyszalnym kliknięciem. Dzięki temu, przy kolejnych strzałach nie musimy pracować językiem spustowym na całej jego drodze jałowej i roboczej.
Obiecałem, że wrócimy do ruchu roboczego. Istnieją bowiem dwie szkoły, jak powinien wyglądać.
– Pierwszym rozwiązaniem jest spust przełamujący się w miejscu. Oznacza to nieskończenie krótką (teoretycznie) drogę języka na tym etapie. Pokonujemy tylko pewien opór. Po przyłożeniu wymaganej siły spust jakby pękał w miejscu i następuje strzał.
– Drugim rozwiązaniem jest wprowadzenie pewnej drogi spustu, około 2-4 mm. Opór narasta najlepiej liniowo (dzięki temu jest przewidywalny). Na jego końcu nie czeka na nas żadna dodatkowa siła, kliknięcie, czy ostrzeżenie przed strzałem. Po prostu po przekroczeniu odpowiedniego oporu język spustowy ugina się odpowiednio i następuje strzał.
Które rozwiązanie jest lepsze? O tym za chwilę. Najpierw odpowiem na inne pytanie: który spust jest realny do wykonania?
W broni typowo sportowej możemy pokusić się o pierwszy rodzaj. Robimy to jednak dużym kosztem. Broń musimy wówczas pozbawić niektórych zabezpieczeń. W sporcie możemy sobie na to pozwolić. Tam nie nosimy załadowanej broni w kaburze, a jeśli nawet, to tylko na moment przed startem w wybranej konkurencji.
Dzięki temu spust nie musi wykonywać żadnej dodatkowej pracy, nie musi napinać mechanizmu uderzeniowego (który w czasie strzału uderza w spłonkę naboju), nie musi dezaktywować zabezpieczeń. Jego jedynym zadaniem jest zwolnienie mechanizmu uderzeniowego. Może to zrobić niemal na nieskończenie krótkiej drodze.
W broni bojowej, obronnej lub przeznaczonej do sportu, który symuluje warunki rzeczywiste, sytuacja wygląda inaczej. Tam spust ma więcej zadań. Zwykle przed strzałem: napina mechanizm uderzeniowy (lub częściowo napina wstępnie napięty mechanizm), dezaktywuje blokadę iglicy, a dopiero na końcu zwalnia mechanizm uderzeniowy.
Dlatego, oprócz oporu języka spustowego, potrzebujemy pewnej drogi, którą będzie pokonywał. Na tej drodze wykona całą niezbędną pracę.
Powyżej pisałem o spustach idealnych. Nie muszę chyba dodawać, że nie żyjemy w idealnym świecie. Chcielibyśmy, żeby droga robocza spustu była jednolita, przewidywalna, z liniowo narastającą siłą… Pomarzyć zawsze można.
Na ziemię sprowadzają nas wszystkie zadania mechanizmu spustowego, które musi wykonać, żeby nastąpił strzał.
Często wygląda to tak, że wyczuwamy dwie fazy pracy spustu: w pierwszej napinamy mechanizm uderzeniowy, a w drugiej go zwalniamy. Opór w tych dwóch fazach zmienia się. W dodatku, da się często wyczuć zaburzenie oporu spustu wynikające z działania blokady iglicy (gdzieś na środku lub na początku ruchu roboczego języka spustowego). Trudno jest zaprojektować mechanizm, który realizowałby tyle zadań, stawiając przy tym przewidywalny, liniowo rosnący opór.
Jakby tego było mało, nieraz pojawiają się niedoskonałości wykończenia powierzchni, które współpracują ze sobą podczas pracy spustu. Skutkuje to uczuciem „chropowatości” podczas ściągania języka. Trudno jest wówczas wyczuć siłę, którą musimy przyłożyć, żeby oddać precyzyjny strzał.
Jeśli nałożymy na siebie wszystkie te niedoskonałości: zarówno związane z projektem spustu, jak i jego wykonaniem, otrzymamy spust pewnej znanej marki, na który wszyscy zgodnie narzekają… Wiele osób twierdzi, że te pistolety z definicji strzelają nieco w lewo i w dół. Wszystko dlatego, że naprawdę trudno jest nie zerwać strzału, mierząc się z powyższymi problemami.
To pokazuje, jak trudnym zadaniem jest zaprojektowanie dobrego mechanizmu spustowego, który pokochają użytkownicy. Czy rozwiązanie idealne istnieje?
W sporcie tak. Mechanizmy spustowe, które nie muszą realizować kilku funkcji jednocześnie można kształtować niemal dowolnie. Możemy w tym przypadku pokusić się nawet o przełamywanie spustu w miejscu, choć nie wszystkim strzelcom takie doznania przypadną do gustu.
W broni do strzelania praktycznego, którą nosimy w kaburze i od której wymagamy szeregu zabezpieczeń, z pewnością jest trudniej. Istnieją jednak na rynku rozwiązania, które są przez strzelców uznawane jako wygodne, przewidywalne.
Warto dodać, że mamy tutaj różne upodobania. Niektórzy wolą nieco dłuższą drogę języka. Część tej drogi pokonują po dobyciu broni, ale jeszcze w trakcie jej wyprowadzania na cel. W tym czasie jednocześnie ściągają spust i zgrywają przyrządy celownicze. Kiedy pistolet jest na celu, pozostaje już tylko wykończenie ruchu palca na języku spustowym.
Inni z kolei wolą wyraźną, krótką ścianę, którą muszą po prostu przełamać. Ten ruch trwa około 0,2 sekundy, ale wbrew pozorom nie jest wykonywany gwałtownie, żeby nie spowodować szarpnięcia całej broni.