Pewne słowa zyskują popularność tylko w konkretnym czasie. Wzmianka o „oponach zimowych” w lipcu raczej nie rozgrzeje wyszukiwarki. Natomiast w październiku? Inna historia. Frazy wpisywane przez użytkowników zmieniają się w zależności od pory roku, świąt, trendów czy kalendarza szkolnego. Właśnie to nazywamy sezonowością słów.
Choć temat brzmi technicznie, ma on bardzo praktyczny wymiar – dobrze rozegrana sezonowość fraz potrafi realnie podnieść widoczność strony i zwiększyć liczbę odwiedzin. I nie chodzi tu tylko o sklepy internetowe. Zjawisko dotyczy blogów, portali edukacyjnych, usług lokalnych czy nawet stron informacyjnych.
Mówiąc wprost – niektóre wyrażenia wpisywane są do wyszukiwarki znacznie częściej w określonych momentach roku. I nie, nie chodzi wyłącznie o „prezenty na święta” czy „sandały damskie”. Sezonowość dotyczy wielu branż i tematów, także tych, które pozornie wydają się neutralne.
Wyszukiwarki (na czele z Google) gromadzą dane o popularności wyrażeń na przestrzeni miesięcy. Można je analizować i prognozować, aby przygotować się z wyprzedzeniem na nadchodzące wzrosty zainteresowania.
Według danych Google Trends, w Polsce:
Fraza związana z maturą z matematyki – wyszukiwania w ciągu 12 miesięcy.
Sezonowość dzielimy na kilka typów, w zależności od tego, co ją wywołuje. Wiedząc, z czym masz do czynienia, możesz dopasować strategię i lepiej zaplanować kalendarz treści.
Najczęstszy typ. Opiera się na stałych cyklach – np. porach roku, świętach czy wydarzeniach kalendarzowych.
Warto tu uwzględnić:
Wyszukiwania wielkanocnych przepisów w danych Google Trends – informacje.
Tu mówimy o trendach zależnych od zdarzeń jednorazowych lub cyklicznych, ale niekoniecznie co roku w tym samym czasie. Przykład? „Black Friday 2025” albo „mecz Polska Niemcy”.
Zainteresowanie frazą Black Friday w zależności od regionu.
Związana z modą, trendami społecznymi, nagłymi wydarzeniami. Hasło „ChatGPT” w grudniu 2022 r. praktycznie nie istniało w Polsce. Dwa miesiące później – miliony zapytań tygodniowo.
Zainteresowanie frazą ChatGPT od 2004 roku aż do teraz.
Nie trzeba być analitykiem danych, żeby zauważyć powtarzające się wzorce. Istnieją konkretne metody i narzędzia ułatwiające ten proces.
Podstawowe narzędzie – darmowe, intuicyjne i bardzo pomocne. Wystarczy wpisać frazę, wybrać kraj, przedział czasu i można obserwować wykresy popularności. Warto porównywać kilka wyrażeń naraz – wtedy łatwiej zrozumieć różnice sezonowe.
Obecnie popularne tematy w Google Trends.
Zawiera dane historyczne o średnich miesięcznych wyszukiwaniach dla konkretnych fraz. Przydatny, gdy chcesz oszacować realny potencjał danej grupy słów w skali miesiąca czy roku.
Szacowanie wyszukiwań słów kluczowych w Planerze Słów Kluczowych Google.
Jeśli już prowadzisz stronę, możesz analizować sezonowość na bazie własnych danych. Sprawdź, kiedy użytkownicy klikali najczęściej, które strony zyskiwały na widoczności i jak zmieniała się liczba wejść w ciągu roku.
Wyszukiwarka nagradza aktualność i dopasowanie treści. Jeśli na początku marca opublikujesz artykuł o „przygotowaniu ogrodu do wiosny”, masz szansę wyprzedzić konkurencję, która zrobi to dopiero w kwietniu.
Sezonowość wpływa także na:
Najważniejsze to nie działać reaktywnie. Jeśli planujesz publikację pod konkretną porę roku lub wydarzenie, musisz to przygotować z wyprzedzeniem. Google potrzebuje czasu, aby zaindeksować stronę i ocenić jej jakość.
Idealnie jest publikować treści sezonowe z co najmniej 6–8 tygodniowym wyprzedzeniem. Pozwala to zdobyć pierwsze pozycje, ale też przyciągnąć użytkowników jeszcze zanim konkurencja się zorientuje.
Są sytuacje, gdy lepiej postawić na tzw. treści wiecznie aktualne (tzw. evergreen). Jeśli działasz w branży, która nie podlega rytmom kalendarza – np. prawo spadkowe czy tłumaczenia techniczne – sezonowość ma marginalne znaczenie. Nie znaczy to, że nie warto jej analizować, ale nie powinna dominować strategii.
Przykład evergreen content w Google.
Nie ma jednej złotej metody. Ale są konkretne etapy, które warto uwzględnić.
Zacznij od przeglądu dotychczasowych treści – czy masz na stronie coś, co można nazwać sezonowym? Jeśli tak – kiedy przyciąga najwięcej odwiedzin? Następnie zbierz potencjalne frazy, które mają charakter czasowy.
Przykłady:
Keyword research w Ubersuggest dla fraz związanych z Wielkanocą.
Z podanych wyżej przykładów tworzysz zestawy tematyczne, m.in.:
W każdej grupie łatwiej zaplanować publikacje, niż gdybyś pracował na pojedynczych hasłach. To ułatwia planowanie, ale pomaga także zadbać o powiązania między tekstami – wspierając wewnętrzne linkowanie.
Na tym etapie decydujesz – co, kiedy i w jakiej formie. Masz listę tematów, znasz ich cykl – teraz przypisujesz im miesiące publikacji.
Pamiętaj: wyszukiwarka potrzebuje czasu. Dlatego nie czekasz z treścią o „wigilijnych potrawach” do grudnia. Opublikuj ją w październiku. Tekst o „wakacyjnych destynacjach dla rodzin z dziećmi”? Najpóźniej w maju.
Zalecany czas przygotowania treści sezonowej: 6 do 8 tygodni przed szczytem wyszukiwań.
Nie musisz wymyślać wszystkiego samodzielnie. Inspiracje są na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie patrzeć.
Google Trends pokazuje nie tylko, co zyskuje popularność, ale też kiedy i gdzie. Możesz filtrować dane regionalnie – sprawdza się to szczególnie w przypadku biznesów lokalnych.
Ludzie piszą tam, czego szukają, z czym mają problem, co ich ciekawi. To kopalnia autentycznych zapytań – które często nie są jeszcze zagospodarowane.
Dane z Senuto, Surfera czy Ahrefs pokazują frazy zyskujące popularność sezonową. W Senuto znajdziesz funkcję „sezonowość fraz”, a Surfer umożliwia analizę pod kątem miesięcznych trendów zainteresowania.
Nie tylko Boże Narodzenie i Wielkanoc – ale też Dzień Kota, Tłusty Czwartek, Black Friday, koniec roku szkolnego. Treści związane z takimi okazjami mogą działać zaskakująco dobrze, zwłaszcza jeśli masz pomysł, jak je ugryźć.
Przykładowy kalendarz świąt nietypowych. Źródło: www.kalbi.pl/kalendarz-swiat-nietypowych
Gdy już masz plan, pora przejść do realizacji. Tworzenie treści sezonowej rządzi się następującymi zasadami:
Nie chodzi o to, żeby „coś wrzucić”. Dobry tekst sezonowy odpowiada na realne pytania użytkowników, uwzględnia ich potrzeby i daje konkretną wartość. Przykład? Jeśli tworzysz wpis o „prezentach na dzień matki” – nie wystarczy lista. Warto dodać opisy, zdjęcia, opcje cenowe, podział na kategorie.
Nie zapominaj o podstawach SEO – tytuł, nagłówki, śródtytuły, opisy, linki wewnętrzne. Nawet najlepszy tekst nie zadziała, jeśli robot go nie zrozumie.
Fraza „wakacje 2025” może mieć różne znaczenia – planowanie, ceny, miejsca, opinie. Zadbaj, aby treść odpowiadała dokładnie na to, czego szukają użytkownicy. W tym celu przeanalizuj pierwsze 10 wyników w Google i oceń, co się tam pojawia – opinie? poradniki? oferty?
Czy kasować wpis o „feriach zimowych 2024” w marcu 2024? Absolutnie nie.
Treści sezonowe powinny:
Zamiast tworzyć 15 razy nowy tekst o tym samym, rozbuduj starszy, nadaj mu nową datę, dodaj aktualizacje. Google lubi świeże, rozwijane treści – a Ty oszczędzasz czas.
Na początku ważna sprawa: nie wszystko, co wygląda sezonowo, faktycznie przynosi ruch. Czasem hasło ma piękny pik na wykresie Google Trends, ale liczba wyszukiwań to raptem kilkaset miesięcznie. Z kolei inne frazy – o mniejszym piku – mają znacznie większy potencjał roczny.
Dlatego wybierając słowa, zwróć uwagę na trzy kwestie:
Dane z Planera Słów Google, Senuto, Ahrefs czy Ubersuggesta pomogą Ci to wszystko zrozumieć. Jeśli widzisz, że fraza ma silny wzrost od września do listopada, warto przygotować tekst już w sierpniu.
Treści sezonowe nie powinny żyć osobno. Największy błąd? Wrzucenie ich luzem na bloga, bez powiązania z całością witryny. W SEO liczy się kontekst i struktura.
Dlatego:
Masz tekst „Jak dbać o ogród w październiku”? Połącz go z artykułem o całorocznej pielęgnacji ogrodu. Użytkownik ma pełen obraz, a Ty tworzysz silne linkowanie wewnętrzne.
To szczególnie istotne, jeśli sezonowość to stała część Twojej działalności. Na przykład: stwórz kategorię „Święta” i dodawaj do niej wpisy co roku – nowe, uzupełnione, zaktualizowane.
Przy sezonowości warto budować teksty „bazowe”, które aktualizujesz co roku. Przykład: „Przewodnik po prezentach na święta – aktualizacja 2025”. Zamiast tworzyć 10 tekstów co grudzień, aktualizujesz jeden – i linkujesz do niego z nowych wpisów. To wzmacnia jego pozycję i chroni przed kanibalizacją.
Treści sezonowe często mają krótki żywot – działają intensywnie przez kilka tygodni, potem znikają w czeluściach archiwum. A to błąd. Można je podtrzymywać linkami wewnętrznymi – i warto to robić z głową.
Zasady:
Takie działanie nie tylko zwiększa zaangażowanie, ale też wzmacnia całą strukturę witryny pod kątem SEO.
Bez danych nie da się mówić o skutecznym działaniu. Treści sezonowe trzeba obserwować – szczególnie w miesiącach, kiedy powinny „odpalać”.
Co analizować?
Analiza wyników strony w Google Search Console.
Czy użytkownicy wchodzą tylko na stronę główną i wychodzą? A może czytają kilka artykułów z rzędu? Treści sezonowe często przyciągają przypadkowych odbiorców – więc warto je „zatrzymać” innymi powiązanymi wpisami.
Sezonowość słów to temat prosty, jeśli patrzysz na niego z dystansem i konsekwencją. Nie wymaga specjalnych technologii ani ogromnych budżetów. Fundament leży w planowaniu, przewidywaniu i ciągłym rozwijaniu treści. Internet działa według rytmu ludzi – i właśnie w tym rytmie warto się poruszać.
Nie musisz znać każdego trendu. Wystarczy, że będziesz wiedzieć, kiedy Twoi odbiorcy czegoś szukają – i przygotujesz się na to wcześniej.
Jeśli szukasz partnera, który potrafi zbudować kalendarz treści, ale także wdrożyć skuteczną strategię SEO opartą na danych i analizie sezonowości – jesteśmy do dyspozycji. W Webmetric zajmujemy się tworzeniem realnych rozwiązań.
Dobrze zaprojektowana sezonowa strategia potrafi przynieść wyraźny wzrost widoczności i znaczący ruch organiczny – warunkiem jest doświadczenie i wyczucie czasu. Oba te elementy znajdziesz u nas.