Użyteczność to nie tylko cecha interfejsów cyfrowych. Eksploracja projektowania użyteczności niezmiennie fascynuje mnie poza światem cyfrowym. Zanim używano pojęcia użyteczność, myślano o ergonomii, dziedziny, która wyłoniła się wraz z rozwojem przemysłu. Miała odpowiadać za wygodniejsze i bardziej efektywne korzystanie z maszyn i narzędzi. I dziś o narzędziach właśnie, i to nietypowych, bo o broni palnej.
Zaprosiłem do współpracy (a on moje zaproszenie przyjął, za co dziękuję!) Tomasza Szczepańskiego – autora serwisu „Noś broń!”, praktyka strzelectwa z uprawnieniami prowadzącego strzelanie, czynnego zawodnika Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, członka stowarzyszenia o charakterze kolekcjonerskim broni oraz klubu strzeleckiego, pasjonata strzelectwa obronnego, sędziego sportu strzeleckiego. Na co dzień zachęca do noszenia broni i uczy, jak robić to bezpiecznie. – Wojciech Popiela
Chwyt pistoletu to nie kijek od szczotki!
„Chwyć pistolet, mówili. Będzie łatwo, mówili”… Faktycznie, było łatwo. Nie wiedzieli jednak, ile pracy kosztowało stworzenie takiego chwytu broni, który będzie łatwo chwycić.
Ergonomia chwytu pistoletu zmieniała się wraz z technologią produkcji broni. Zacznijmy więc od konstrukcji z początku XX. wieku.
Pierwsze pistolety (automatyczne) miały szkielet stalowy. To oznacza ni mniej ni więcej tyle, że rękojeść także była stalowa.
Z jakimi ograniczeniami trzeba było się tutaj zmierzyć?
Jak radzono sobie z tymi problemami?
Jak sprawowały się takie rozwiązania? Nieźle, do tego stopnia, że niektórzy producenci stosują je do dzisiaj. Nie zmienia to faktu, że miały pewne wady.
Warto dodać, że pistolet mocno „podskakuje” podczas strzelania. Jego opanowanie (czyli ograniczenie podskoków i szybki powrót po strzale na cel) wymaga bardzo starannego uchwycenia pistoletu. To z kolei wymaga jak najlepszego kontaktu dłoni z rękojeścią.
Kształty oparte na regularnych wypukłościach nie były złe, ale nie były też optymalne do realizacji tego zadania.
Potem przyszedł Glock, cały na… czarno. Tak zaczęła się era plastiku w pistoletach. O ile pistolety ze stalowym szkieletem miały często swój charakterystyczny, metaliczny połysk, plastikowe szkielety były po prostu czarne.
Plastik formuje się w procesie wtrysku ciśnieniowego. To pozwala na zastosowanie najróżniejszych kształtów, nieraz dopasowanych bardzo precyzyjnie do kształtu dłoni. Oprócz wypukłości, pojawiły się też wklęsłe elementy, na przykład wyodrębnione miejsca na każdy palec w przedniej części chwytu.
Producenci prześcigają się w różnych koncepcjach. W efekcie każdy strzelec ma swoje upodobania. Jedni lubią finezyjne, nieraz niesymetryczne kształty, inni wolą nieco prostsze. Jedni chcą mieć bardzo szorstką fakturę, wgryzającą się w skórę dłoni, a inni wolą bardziej gładkie powierzchnie. Producenci zaczęli celować do węższych grup odbiorców, gustujących w określonym kształcie.
Powstały też wymienne elementy rękojeści. Dzięki nim można dostosować wielkość chwytu do wymiaru dłoni, a w niektórych przypadkach dostosować poszczególne wypukłości do własnych preferencji. Niektórzy producenci ograniczają się do wymiennej nakładki z tyłu, co gwarantuje zmianę obwodu rękojeści. Inni idą „na bogato”, pozwalając na zmianę z każdej strony. Dzięki temu można stosować nakładki nawet w sposób niesymetryczny.
Czy można spodziewać się czegoś więcej, wobec takiej swobody doboru kształtu? Tak…
Jestem winien małe wyjaśnienie. W plastikowym szkielecie nie wszystko jest zrobione z plastiku… W tworzywo sztuczne wtapia się metalowe wkładki, do których mocuje się najbardziej odpowiedzialne elementy.
W broni modułowej producenci poszli o krok dalej. Wyodrębniono szkielet w szkielecie. W środku znajduje się metalowy szkielet, który łączy wszystkie mechanizmy. Wkłada się go do plastikowej obudowy, która stanowi chwyt broni.
Fenomen tego rozwiązania polega na tym, że szkielet wewnętrzny w świetle prawa jest tak zwaną „istotną częścią broni”. Jego produkcja, sprzedaż i użytkowanie są ograniczone przez prawo. Tymczasem plastikowa obudowa (nazywana: modułem chwytu) nie podlega ograniczeniom. Może ją kupić nawet dziecko…
To sprawia, że moduły chwytu mogą produkować dowolne firmy, nawet niemające koncesji na wyrób broni. W ten sposób, elementy odpowiedzialne za ergonomię są produkowane jako zamienniki przez masę firm na całym świecie.
To daje większą różnorodność kształtów i innych cech. Strzelcy nie muszą mówić: wybieram tego producenta, bo jego chwyt pasuje do moich dłoni. Wybierają broń ze względu na parametry techniczne, a potem dobierają chwyt według potrzeb ergonomicznych.
Ponadto powstały nowe rozwiązania, jak na przykład chwyty metalowe, które dociążają pistolet (z cięższej broni lepiej się strzela). Są też dostępne chwyty kompozytowe: plastikowo-wolframowe. Plastik gwarantuje dowolność kształtu, a opiłki wolframowe skutecznie dociążają broń
Każdy ma swoją odpowiedź…
Miłośnicy klasycznej broni podziwiają kunszt stalowych szkieletów. To rozwiązanie daje wrażenie solidności i piękna ukrytego w prostych kształtach. W dodatku, z ciężkiej broni strzela się zwykle lepiej, nawet mimo nieoptymalnego kształtu rękojeści.
Metalowe szkielety pojawiają się też we współczesnych konstrukcjach. Są to zwykle odlewy, nieraz z aluminium. To pozwala połączyć większą masę z dowolnością kształtu znaną z plastikowych konstrukcji.
Pistolety z tworzywa sztucznego też znajdują swoich zwolenników… statystycznie, najwięcej! O ile lekki pistolet bardziej szarpie podczas strzelania, ma jedną podstawową zaletę. Jest lekki również wtedy, kiedy nosimy go w kaburze. Wygoda codziennego noszenia broni często przeważa nad ograniczeniem podrzutu pistoletu dzięki masie jego szkieletu.
Jeśli dołożymy do tego doskonałą ergonomię chwytu, oraz możliwość dociążenia pistoletu za pomocą latarki zamontowanej pod lufą, mamy bardzo dobre rozwiązanie.
Broń modułowa dopiero zdobywa rynek. Czy zdobędzie? Tego jeszcze nie wiadomo. Dzięki niej możemy wyposażyć się w kilka różnych modułów chwytu (a także innych elementów broni) i codziennie konfigurować pistolet inaczej. Jego masę, wielkość, ilość amunicji i akcesoria możemy dobierać w zależności od stroju, pogody, czy nastroju.
Czy to jest rozwiązanie idealne? Nie, bo wiele osób woli mieć taką samą broń każdego dnia. Trenują z nią i przyzwyczajają się do jej parametrów. W sytuacji krytycznej, kiedy będzie nagła konieczność użycia pistoletu, nie chcą być zaskoczeni jego inną masą lub wielkością.
Z pewnością, jednym z ważniejszych osiągnięć ergonomicznych w kontekście chwytu pistoletu jest duży wybór rozwiązań.